Zazdrościsz serialowym Bridgertonom? Niesłusznie! Stomatologia była w ich czasach na koszmarnym poziomie
Dr Kailesh Solanki, brytyjska stomatolożka w rozmowie z serwisem Metro.co.uk opowiedziała, jak (nie) dbano o higienę jamy istnej w czasach regencji.
Nikt nie mył codziennie zębów
Jak można się spodziewać, standardy dbania o zdrowie jamy ustnej w tamtym okresie były zupełnie inne niż dzisiaj. Nikt nie zalecał codziennego mycia zębów, choć podejrzewano już, że cukier i palenie szkodzą zdrowiu. Uważano też, że zęby nie wytrzymają przez całe życie człowieka, tracono je zazwyczaj już w wieku średnim. W okresie regencji wzrosło również spożywanie cukru przez społeczeństwo, więc już 87 procent miało próchnicę. Pielęgnacja jamy ustnej była uważana za luksus dla zamożnych.
Tak jak jednak i dzisiaj, już wtedy uważano czyste i białe zęby za oznakę atrakcyjności. Co ciekawe, modna była stomatologia estetyczna, a konkretnie spiłowywanie nierównych zębów i pomoc w wypełnianiu ubytków. Często jednak osłabiało to zęby i czyniło je wrażliwszymi, jeśli zupełnie ich nie łamało. Niektórzy dentyści swoim najbogatszym klientom oferowali wypełnienia ze złota.
Jak usuwano zęby?
Do ekstrakcji zęba służyło narzędzie przypominające korkociąg, którym „wyjmowało się” go ze szczęki. Oczywiście bez znieczulenia. Jedyną ulgą dla pacjenta mogła być nasączona esencją goździkową chusteczka lub potencjalnie śmiertelny lek, stanowiący połączenie alkoholu, opium i morfiny. Nic więc dziwnego, że infekcje były częste i nierzadko śmiertelne.
Jeśli ktoś stracił wszystkie zęby, mógł skorzystać z protezy wykonanej z kości słoniowej lub... ludzkich zębów pobranych od innych osób. Żywych bądź martwych. W żadnym przypadku nie wyglądały one jednak tak naturalnie, jak te dzisiejsze. Co więcej, miały tendencję do gnicia w ustach i wytwarzania nieprzyjemnego zapachu, ale i tak się na nie decydowano. Po to, by wyglądać atrakcyjniej. Pomyśl o tym, gdy następnym razem zobaczysz, jak Duke i Daphne się całują.